sobota, 16 kwietnia 2016

Powrót Króla

No, może nie od razu króla :P Właśnie wróciłem ze spotkania przy piwku. Było bardzo fajnie. Na początku było tylko kilka osób, ale z czasem sala zaczęła się wypełniać. Atmosfera była bardzo luźna, żarty sypały się garściami, piwo lało strumieniami, śmiechom nie było końca... Niestety, dokonałem zakupu, za szalone 8 zł, wyrobu alkoholopodobnego pod zdradziecką nazwą "piwo jagodowe". Było to przeraźliwie słodkie, wygazowane, smakujące jak sfermentowane jagody albo płyn do mycia naczyń coś o konsystencji płynu. Owego specyfiku nie dałem rady dopić do końca. Po prostu w ustach zostawał tak ohydny posmak, że się nie dało. Powinni do tego dawać też klamerki na nos w zestawie. Po spotkaniu udaliśmy się na kebaba. Postanowiłem zaszaleć i zamówiłem pitę z bardzo ostrym sosem - nie kłamali. Był bardzo ostry. Bolało, piekło, paliło, ale zjadłem. Ostre papryczki czułem na języku całą drogę do domu. Mam nadzieję, że jutro pogoda dopisze i odbędzie się trening. Ból pleców już jako tako przeszedł. Nadal trochę czuję, ale już nie jest paraliżujący. Myślę, że dobra rozgrzewka i wolniutkie ćwiczenia pomogą.
Rozważam też kupno kota. Ponieważ mieszkam sam, żywe stworzenie w domu bardzo się przyda. Mam olbrzymie potrzeby głaskania i przytulania kogoś lub czegoś - więc potrzebuję ofiary. Ponieważ nie ma na razie chętnych na cuddle sessions, kot będzie jak znalazł. Przy okazji nauczę się odpowiedzialności, punktualności, cierpliwości. Chciałbym czarnego kocura lub białą kotkę. Ale po kolei, najpierw muszę mieć zgodę rodziców, w końcu to ich mieszkanie. Mama nie była zbyt negatywnie nastawiona, gorzej z tatem. Ale myślę, że muszę po prostu im udowodnić, że jestem dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem, który umie się zaopiekować żywym stworzeniem.
A teraz idę spać, jest 02:33. Dobranoc.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Krzyżowiec

Połamało mnie w krzyżu... czuję się jak staruszek. Musiałem odpuścić trening - skończyłoby się to po prostu źle. Wczoraj to ledwo chodziłem. Dobrze, że przyszedł kolega i kupił mi maść. Pokazałem mu Diablo 3 ale coś nie był zachwycony. No cóż, w końcu to weteran Dark Souls :P. Ostatnio gram w League of Legends, powróciłem i cieszę się nową funkcją Hextech Crafting - właśnie czegoś takiego brakowało tej grze. Mam nadzieję, że ten system zostanie na stałe, jest bardzo fajny, chociaż fragmenty kluczy trochę rzadko wypadają. Już wyjaśniam, jak to działa: Za wygranie meczu pvp na Summoner's Rift czasem można dostać wspomniany fragment klucza. Jeden klucz składa się z 3 fragmentów. Kluczem otwiera się skrzynie. Aby dostać skrzynię, należy wygrać mecz z mastery level S- i wyżej.Liczy się także wynik kolegi(ów) z premade. Można dostać jedną skrzynię na jednego championa. Jest limit 4 skrzyń na miesiąc. Po zalogowaniu się pierwszy raz, dostaje się darmową skrzynię z jedym fragmentem skórki bohatera, którego posiadamy (u mnie był to Woad King Darius) i jednym fragmentem skórki warda (poszła na disenchant). Można także trafić na fragment championa. Aby mieć przedmiot na stałe, należy wykorzystać magiczny pył razem z fragmentem tegoż przedmiotu. Za pierwszym razem dostajemy dość tego pyłu aby stworzyć sobie skórkę postaci (oczywiście nie musimy, możemy zachować na później i odczarować fragment, który nam się trafił). Dzięki temu systemowi gracze troszkę bardziej się starają (przynajmniej w teorii), chociaż z drugiej strony z lekka irytujące jest dostawanie ciągle A+ ^^.
Dzisiaj jest już trochę lepiej z moim odcinkiem lędźwiowym. Maść bardzo pomaga.
Ostatnio nie mam ochoty grać w WoW'a za bardzo, a już na pewno nie w Heroes of the Storm czy Diablo. Jakoś tak meh. No, chyba, że areny, to wtedy tak, ale lochy, rajdy, questy to nie za bardzo.
Dzisiaj na kolację, jak tylko dostanę w łapki moje przyprawy i sosy, będzie kurczak w pieczarkach na ostro, a raczej pierś z niego. Do tego sałata, pomidor cebula, czosnek z jogurtem typu greckiego. Jak się uda, to wrzucę zdjęcia.

środa, 6 kwietnia 2016

Wytrwałości brak

No i stało się - objawił się słomiany zapał. Już 2 dni nie pisałem. Wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze, znajomy wyciągnął mnie na sztuki walki - kung-fu styl modliszki. Spodobało mi się i będę ćwiczyć. Po drugie, kurczak mi się nie dopiekł. 35 minut na całe naczynie kurczaka to widocznie za mało. Dzisiaj siedzi w 220 stopniach przez całą godzinę. Cóż, przynajmniej sałatka się udała. Po trzecie, kupuję od znajomej ostre sosy i przyprawy - zasmakowałem, muszę przyznać. Przestałem grać w Diablo. Teraz gram tylko w WoW i Hearthstone, choć przyjaciel próbuje mnie wciągnąć z powrotem do LoL'a :P
Hunterka osiągnęła lv 100, to już moja 10 postać na max lv. Ale ze mnie nołlajf. Wczoraj do 2 w nocy grałem, przez 3 godziny graliśmy areny na rankingu 1000+ - ja combat rogue, kolega survival hunter. Większość wygraliśmy i do tego świetnie się bawiliśmy. Jednak rogue to moja ulubiona klasa i inni niech mówią co chcą.
Dzisiaj o 17:30 ma być drugi trening - muszę się rozciągnąć i poćwiczyć te formy, żeby wstydu nie było.

sobota, 2 kwietnia 2016

No i dupa

Wczoraj zapomniałem napisać. Zbyt zajęty byłem levelowaniem hunterki (lv 96) i arenami z kolegą (frost mage + surv hunter). Niemniej jednak świetnie się bawiłem. Gotować nie gotowałem, przepisu też nie szukałem, dzisiaj poszukam 2. W sumie wczoraj miałem kiepski dzień. Za niezakodowanie zajęć w terminie, dziekan wlepił mi arcyciekawy przedmiot - matematykę finansową, bo "nie było chętnych" (ciekawe czemu?) .Za to dzisiaj jestem w słodko-słodkim nastroju :3 Zaprzytulałbym kogoś :3